Patagonia ostatnio
się ze mną nie cacka. Myślałem, że wiem coś o życiu, ale - wg tutejszej rady starszych - wiedziałem niewiele. Puerto Aysén rządzi się swoimi prawami, i pewnych rzeczy robić
nie należy (choćby obdarowywać ludzi zaufaniem na prawo i lewo) - uczą tu tego niemalże od
kołyski. Dobrą lekcję zrobiono mi, oj dobrą! Ale nie o tym dziś - może gdzieś kiedyś komuś przy piwie opowiem, ale nie tu miejsce na takie
zwierzenia.
Moje niedawne zapalenie płuc, i wspomniana czara goryczy, wywołały burzliwe dyskusje przy kuchennym piecu! Rozmawiamy sporo. Sra Marcia coraz bardziej traktuje mniej jak syna. Zatem prawione było, począwszy od mojego prowadzenia się (, że za mało sypiam, że to, że tamto, że bakterie i ziąb, i za dużo czasu spędzam w szkole), przez stan zdrowia domowników, którzy chorzy niemalże permanentnie* (że o wielu innych ‘Ayséninos’ nie wspomnę - szpitale w porze jesienno-zimowej przeżywają tutaj prawdziwe oblężenie), na propozycji zmiany regionu kończąc!
Centrum życia rodzinnego
Zmiany czego – pytam? Może i Patagonia rzuciła
mnie na deski, i to mocnym prostym poniżej pasa, ale przecież sam się prosiłem,
kozacząc, romantycznie moknąc gdzie popadnie, ignorując lżejsze objawy choroby,
i nie śpiąc po nocach.
Puerto Aysén
I przecież jej tak nie zostawię - kocham ją z każdym dniem coraz bardziej. Przymykam też oko na Jej wady, wszak brakuje mi tu słońcem rozpalonej ziemi i tej muzycznej barwy Ameryki Południowej tak odmiennej od tutejszego nielatynowskiego stylu bycia. I nie widziałem też Jej największych skarbów – Torres del Paine ciągle przede mną, podobnie jak lodowce San Rafael i O’Higgins.
I przecież jej tak nie zostawię - kocham ją z każdym dniem coraz bardziej. Przymykam też oko na Jej wady, wszak brakuje mi tu słońcem rozpalonej ziemi i tej muzycznej barwy Ameryki Południowej tak odmiennej od tutejszego nielatynowskiego stylu bycia. I nie widziałem też Jej największych skarbów – Torres del Paine ciągle przede mną, podobnie jak lodowce San Rafael i O’Higgins.
Z cyklu tu mnie jeszcze nie było: Parque Nacional Torres del Paine (www.chile.travel)
Tak czy inaczej, zakochany po
uszy, wzdycham do Jej błękitnych rzek wijących się przez niezliczone, pokryte
bujną zielenią doliny, nad którymi panują, okryte bielą chmur i śniegu, Andy. I
niewykluczone, że jeszcze mnie nieraz uderzy, wszak jest to uczucie dość
toksyczne (wnioskując po stanie co poniektórych mieszkańców) - Ona dużo więcej
bierze niż daje.
Tytułem zakończenia, pozwolę zacytować sobie klasyka (tj. Kazika) - „…ja tu jeszcze wrócę, wszystko pochytam, wszystkiego się nauczę…”!
Tytułem zakończenia, pozwolę zacytować sobie klasyka (tj. Kazika) - „…ja tu jeszcze wrócę, wszystko pochytam, wszystkiego się nauczę…”!
Puerto Aysén
Mañihuales
Mañihuales
Mañihuales
Matesito
*Wszechobecna wilgoć w ciągle zapadanym Puerto Aysén przyczyną całego zła? Można gdybać – kaszlące we 'wszystko' dzieciaki, jedzenie ze wspólnej misy i picie yerby z jednej mate, też zapewne przyczyniają się do lichego stanu rzeczy.